Uwaga piszę jeszcze dzisiaj . Tylko zastanawiam się po co, bo nic ciekawego sięnie zdarzyło. w sumie wyszłam na dwór, pobawiłam się z moim piesiem , pohuśtałam się na huśtawce, pohuśtałam mojego brata na oponie. A teraz mój brat siedzi w wanience, a dorwałam się na chwilkę do komputera. Na chwilkę, bo pewnie zaraz przyjedzie mój tata i zacznie grać w ogame (nie wiem czy dokładnie tak się pisze). Jutro dziewczyny chcą mnie wyciągnąć na pizzę, ale nie wiem czy pójdę. Kurcze jak mi się nudzi odkąd przestałam jeżdzić w mojej starej stajni. Już nie mogę się doczekać wyjazdu do Jagi (koleżanki mojej mamy). Podobno w jednym z jej domków agroturystycznych straszy duch (jest to na pewna informacja), na szczęście Jaga powiedziała, że nie będziemy spali w tamtym domku. Mam nadzieję, że ten wypad na konie u Niej się uda.

Wróciłam od Jagi. Było super! Pierwszego dnia poszliśmy zobaczyć takie drzewo z naroślą, która wygląda jak twarz. To drzewo nazywa się podobno drzewem czarownicy. Strasznie długo tam szliśmy, bo moja mam poprzednio jechała tam samochodem i i wydawało się jej, że to niedaleko, ale, że po drodze zbieraliśmy grzyby (bo droga prowadziła przez las)
to dojście zajeło nam prawie 2 godziny. Na szczęście, wracaliśmy trochę krócej bo mój tata obczaił skrót . Wczoraj za to pojechaliśmy sobie nad wodospady. Jaga zaprowadziła nas w takie wspaniałe miejsce gdzie wszyscy zdjeliśmy sobie buty i chodziliśmy po rzece. Był tam super piesio - Lupus (rasy husky). Bardzo go polubiłam . Jaga jest wegetarianką i nie jedliśmy wogóle mięsa. Ale wszystko i tak było przepyszne. Wczoraj wieczorem była straszna burza, ale dzięki temu dzisiaj jak wstałam to świeciło słoneczko i poszłam sobie na takie wzgórze i tam posiedziałam sobie i patrzyłam jak mgła się podnosi i w pewnym momencie nie widziałam aż domu. Dobra kończe bo strasznie się rozpisałam, a mam jeszcze umyć podłogę bo strasznie się klei.

Wczoraj niestety nie napisałam jak było na konikach, bo mój tata nie chciał mnie puścić do kompa. Ale w sumie było super. Najpierw złapaliśmy sobie ja Denara, a Ola (moja ciocia) Fana. Później je wyczyściliśmy i ja osiodłałam Denara. Wsiadłam na niego i na początku trochę mi podkłusowywał w stępie. Ale później było już ok. W kłusie robiłam na nim parę figur takich jak koło, wolta, zmiana kierunku, wężyk serpętyna itd. Bo on ma problemy z wyginaniem. Ola powiedziała, żebym sobie na nim zagalopowała. I udało się, chociaż on pierwsze fule galopu ma strasznie szybkie, jakby chciał od razu przejść do cwału, i miałam wrażenie, że się nie wyrobię na zakręcie, ale na szczęście się udało. Niedługo jadę do miasta z moją mamą i mam się spotkać z koleżanką i dać jej płytkę z filmami. Idę się przgotować .

Kurczę dawno coś nie pisałam, ale jakoś mi się tak nie chciało. W środe nie pojechałam jednak na konie. Ola coś tam nie mogła, a wczoraj miała angielski więc też nie mogła, a dzisiaj jedzie do swojej koleżanki, więc powiedziała, że się nie wyrobi. Ale mam nadzieję, że jutro, albo w niedziele pojedziemy. Jutro miałyśmy jechać na wybory miss klaczy małopolskich, ale nie mogę nic znalęźć o tym w internecie więc chyba nie pojedziemy . Ale za to może pojedziemy do moich kochanych "gupków". Wczoraj siedziałam z moją koleżanką w jej sklepie. Było dość zabawnie. Kupiłam sobie wszystkie zeszyty do szkoły. Ale jak mi się nie chce tam wracać. Po prosu jak o tym myślę to chce mi się płakać. Dobra kończe nie chce mi się więcej pisać.

Wczoraj miałam grila. Przyjechała Sebu z Marysią, Śmigło z Wąsatym, Robert z Dodą, Ola, Jagna i Stachu no i Amelka (nie przejmujcie się, że nic nie zrozumieliście z tego co powypisywałam-to prawie wszystko są przezwiska. Było fajnie, jak zawsze. Dzisiaj wreszcie pojadę na konie Huraaa!!! Jutro też jadę, bo jak mówiłam Ola wróciła do pracy więc ma więcej czasu. A ja zaczęłam czytać Eragona (po raz setny chyba).

Jednak na basen nie pojechała, ale na konikach byłam. Denar był nawt do przodu. Pracowaliśmy sobie nad tym, żeby przy zakłusowaniu nie miał takich gwałtownych zrywów jakby od razu chciał przejść w galop i nawet się udawał, tylko od kłusa ćwiczebnego trochę bolą mnie plecy . Dzisiaj Ola z moją mamą idą na lekcej tańca brzucha . Zobaczymy jak będzie. Nie mam już co pisać i strasznie mi się nudzi.

Dobra oto plan jazdy naszej z wczoraj (ja oczywiście na Denarku):
1. Przyjeżdżamy z Olą- jak zawsze
2. Idziemy złapać konie- stały sobie pod drzewkami
3. Zaprowadzamy je pod stajnię i czyścimy- Denar jest siwo-jabłkowity więc czyszczenie masakra
4. Siodłamy- mojego kochanego gupka naprawdę nic nie rusza
5. Wsiadamy- konkretnie ja pomagam Oli wsiąść na Fana (bo on strasznie się wierci), a sama dopiero później wskakuje na mojego konika
6. Stępujemy- nic ciekawego się nie działo
7. Kłus- Fan przestraszył się powiewających na wietrze wiszących na ogrodzeniu włosów Denara, więc musiałam podjechcać i je zerwać
8. Przejścia- powoli Denar zaczyna kapować o co mi chodzi, a chodzi o to, żeby nie wyskakiwałą z głową do góry w zakłusowaniu
9. Powoli próbuję wyginać Denara w lewo - jak na razie nie ma postępów :\
10. Próbujemy wszelkimi możliwymi spodobami nauczyś Denara zginać się w lewo- to było straszne
11.Denar wreszcie zgina się w lewo- huraaaaaa sukces
12.Klepiemy Denara i chwalimy jak nigdy - nie wiem co napisać
13. galopujemy w prawo i w lewo- yyyyyyyyyyyyy
14. występowujemy konia- nareszcie
To chyba wszystko z jazdy, a przynajmniej nie chce mi się więcej pisać punktów

Jednak na konie nie pojechałam.
I tyle mam do powiedzenia.
I spadam

Stwierdzam, że zaczynam lubić moją klasę . Zmieniłam zdanie po dzisiejszym W-F-ie z chłopakami (graliśmy w siate). Jak zawasze ćwiczyły tylko 4 dziewczyny. Ja, Kaśka (występuje tutaj pod pseudonimem Kika), Patuśkuła, i Sylwia. Więc podzieliliśmy się na drużyny, a że mojej drużynie nizbyt szło to niestety dwa sety przegraliśmy, a trzeci zakończyliśmy remisem, bo niestety koniec lekcji, ale te dwa sety przegraliśmy po prostu okło 15 punktami. A w naszej drużynie byli
1. Łapa- on chyba nie wie po co ma dwie ręce, i że piłki nie odbija się pięścią ani nogą
2. Stawiarz- nie miał na sobie okularów więc dosyć trudno mu było celnąć w piłkę
3. Taliczek- 1.30 wzrostu (nie przesadzam) i weś tu celnij w piłkę (żeby nie było chodzę do drugiej gimnazjum on po prostu jest taki malutki)
4. Alan- on uważa, że na boisku nie ruszamy się i nie odbijamy jak piłka nie leci prosto na nas
5 Ja- bez komentarza
6. Kaśka- też bez komentarza

Napisałabym też skład drugirj drużyny, ale muszę kończyć bo moja mama siada na kompa