Dobra, zaczynam to od początku...
Rysuję obecnie postacie z Twilight
zawsze rusuję to czym się aktualnie interesuję.
Ostatnio edytowany przez Melanie (2009-07-15 11:30:54)
Cześć Goście
Offline
Opowiadania też piszę
Poniedziałek, 29 czerwca, 7: 30
Drogi Pamiętniku,
Dzisiaj są moje siedemnaste urodziny. Jestem strasznie podekscytowana, ponieważ rodzice powiedzieli mi, że mają dla mnie jakąś niespodziankę.
Mimo, że są wakacje i tak przez tą ich intrygę nie mogę spać…[/i]
Małgosia usłyszała głos mamy, dobiegający z kuchni:
- Gosiu, obudziłaś się już?
- Tak, mamo! Zaraz schodzę!
Ok. To kończę pisać, bo mama mnie woła. Obiecuję, że napiszę jeszcze coś wieczorem...
Dziewczyna w pośpiechu zamknęła obłożony żółtym, połyskującym na złoto aksamitem, pamiętnik na kluczyk w kolorze złotym, który założyła na złoty łańcuszek na szyi, a następnie wrzuciła swoje „myśli” na dno szafy i zagrzebała je w zimowych ubraniach.
Zdjęła morelową satynową koszulę nocną, po czym założyła bieliznę i wskoczyła w stare, ale wygodne podarte na kolanach, dżinsy i zwiewną koszulkę z krótkim rękawem. Rzuciła się biegiem po schodach.
Kiedy była już na dole w podskokach wpadła do kuchni i zawołała:
- Cześć mamuś!
- A co ty taka wesoła? – Julia, jej mama była nie za wysoką kobietą, o opalonej skórze z widocznymi zmarszczkami mimicznymi na twarzy, piwnych oczach i o rudobrązowych włosach obciętych równio z brodą. Miała średni biust i dość szerokie biodra, ale za to była szczupła.
- To przecież jej dzień, co się dziwisz, że jest w skowronkach - usłyszała głos taty dochodzący z salonu, właśnie włączał telewizor.
- Mój dzień mówicie… To może na początek coś dobrego na śniadanie… - Gosia powiedziała z prawie błagalnym spojrzeniem.
Mama właśnie zdjęła z patelki i położyła na talerzu już trzeciego z kolei naleśnika.
- Mogą być naleśniki z czekoladą? - zapytała.
- Jasne - Gosia odparła siadając przy stole.
Mama postawiła talerz z naleśnikami na stole i wyszła do salonu.
Gdy Gosia skończyła jeść i włożyła naczynia do zlewu tata zawołał ją do salonu. Następnie, kiedy dziewczyna weszła do dużego dobrze oświetlonego przez słońce pomieszczenia zobaczyła, że jej rodzice siedzą na kanapie i się jej przyglądają. Małgosia stanęła przed nimi i przygryzła dolną wargę w oczekiwaniu na to, co się stanie. Nagle ojciec wstał i wyciągnął z tylnej kieszeni dżinsów błękitną długą kopertę i wręczył ją córce.
Ojciec Gosi, Adam, miał około metr dziewięćdziesiąt wzrostu i był przystojnym mężczyzną z brzuszkiem. Często się uśmiechał i miał wesołe szare oczy. Jego grube czarne włosy przystrzyżone ja jeża stały na jego głowie niczym igiełki i w dotyku też takie były. Mimo, że był rok starszy od Julii wyglądał od niej dużo młodziej.
- To twój prezent na urodziny - powiedział i na te słowa serce Gosi przyspieszyło bycie.
Dziewczyna otworzyła kopertę i wyciągnęła z niej dwie kartki papieru oraz jakąś książeczkę. Przyjrzała się im i natychmiast rzuciła się mamie, a potem ojcu na szyję.
- Dziękuję - wydarła się stając pół metra od taty.
Prezentem były, bowiem bilety lotnicze do Włoch - pierwszy: z Gdańska do Rzymu, a drugi: z Rzymu do Katanii - na Sycylii oraz paszport.
- Poczekaj moment - dodała Julia i Gosia spojrzała na nią ze zdziwieniem. - To jeszcze nie wszystko. Najpierw spójrz na daty na biletach - są w obie strony.
Niezwłocznie zrobiła to, co powiedziała matka.
Na pierwszym bilecie widniały dwie daty: "Polska - Włochy 30 czerwca" i "Włochy - Polska 29 sierpnia".
- O Boże - wykrzyczała dziewczyna i po chwili otrzeźwiała: - Ale gdzie ja będę mieszkać?
- U Cateriny Vico, tej twojej przyjaciółki z Sycylii. Z jej rodzicami już wszystko ustalone.
- Dobrze, że chociaż ta dziewczyna mówi po polsku - dodał Adam chichocząc.
- Tato, przecież mówię płynnie po włosku - Małgosia podparła się pod boki.
- A, i jeszcze jest jeden prezent. Zajrzyj jeszcze raz do tej koperty.
Dziewczyna natychmiast zajrzała do niej. W środku była jeszcze jedna koperta, tym razem biała. Gosia wyjęła ją i otworzyła. W niej była karta kredytowa. Dziewczyna szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia.
- Na tej karcie jest sześćset pięćdziesiąt euro, w przeliczeniu na złote to...
- Prawie trzy tysiące, wiem tato - mówiła jak w transie wpatrując się w kolorową kartę. - Ale to za dużo.
- Nie marudź! Tyle powinno ci wystarczyć, zważając na to, że we Włoszech jest trzy razy drożej niż w Polsce.
- Kocham was - jeszcze raz się wydarła i ze łzami szczęścia w oczach rzuciła się ojcu na szyję. Odwzajemnił równie mocny uścisk.
- Dobra, dosyć tej gadaniny. Biegnij się pakować - wtrąciła Julia, a Gosia natychmiast ruszyła biegiem po schodach. Wpadła do pokoju, wyciągnęła wielką walizkę podróżną z pod łóżka, po czym zaczęła wyciągać z szafy i segregować ciuchy.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Mama Małgosi otworzyła je i po chwili dziewczyna usłyszała, że jakieś dwie osoby idą po schodach, po czym wpadły do jej pokoju, krzycząc:
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! - To były dwie najlepsze przyjaciółki dziewczyny: Ala i Monika.
Ala - ta bardziej roztrzepana - natychmiast przytuliła Gosie i zaczęła wypytywać:
- No jak? Co dostałaś?
Gosia podniosła niebieską kopertę z łóżka, gdzie ją wcześniej rzuciła. Ala skrzywiła się.
- Co to ma, przepraszam ja ciebie, być?
Monika zrozumiała przed nią i zaczęła piszczeć.
- O matko! Naprawdę jedziesz do Włoch?
- Naprawdę! - Wrzasnęła podekscytowana Gosia i we trzy się przytuliły. - Pomożecie mi się pakować, prawda?
- Jasne - powiedziała Moni, po czym się od siebie odsunęły. - A tak w ogóle to, kiedy jedziesz?
- Jutro o 11: 00 mam samolot w Gdańsku.
- No, to musisz wcześnie wstać, bo z Orłowa do Gdańska będą ze trzy godziny, a poza tym musisz się jeszcze przyszykować… - nawijała, zawsze realnie patrząca na świat Moni. - A masz już plany gdzie będziesz spać w tych Włoszech?
- No ba! U Cateriny. Pamiętacie ją? To ta Włoszka z wymiany uczniów z zeszłego roku. A co do wczesnego wstawania to jestem pewna, że nie prześpię połowy nocy, jak nie więcej.
- Ta pamiętam ją, Kaśka Vico. - Oznajmiła Ala i po chwili dodała z zupełnie innej beczki: - Masz być z nami w stałym kontakcie! Uduszę cię jak nie przyślesz mi jakiegoś rysunku krajobrazu włoskiego albo, chociaż kartki!
- Przysięgam, że będę rysować, ale nie zmusicie mnie do rysowania dzień i noc…
- Jasne, że nie, ale zdaj nam sprawozdanie jak spotkasz jakiegoś przystojnego Włocha - Moni położyła Gosi dłoń na ramieniu, a kiedy skinęła głową dodała: - Dobra. To pomagamy ci się pakować, czy nie?
Poniedziałek, 29 czerwca, 22: 30
Drogi Pamiętniku,
Piszę jeszcze dzisiaj, tak jak obiecałam. Ten dzień był pełen różnych emocji - negatywnych, jak i pozytywnych. Pozytywnych, ponieważ prezentem, który dostałam od rodziców była dwumiesięczna wycieczka na Sycylię - i z tego powodu jestem w niebo wzięta. Jutro o 11: 00 mam samolot z Gdańska.
Druga sprawa to te negatywne emocje. Kiedy Ala i Moni poszły do swoich domów postanowiłam, że pójdę na plażę i trochę po rysuję. Spotkałam - a właściwie to prawie dostałam zawału serca - tam chłopaka, przystojnego to mało powiedziane. Miał włosy przycięte na jeża - sztywne jak igły, w kolorze ciemnego brązu, niemal czarne. Ale najbardziej zachwyciły mnie jego głębokie oczy - piękne piwne, prawie złote. Ten chłopak nie był starszy niż 21 lat i przedstawił się, jako Robert, a właściwie to Roberto, bo pochodzi z Sycylii. Ale to jeszcze nic. W tym, że Roberto zawrócił mi w głowie nie ma jeszcze nic dziwnego w porównaniu z tym, co stało się później.
Gdy odprowadzał mnie do domu, w środku lasu, dosłownie, rozpłynął się w powietrzu. A potem zobaczyłam wielkie, żółte ślepia i jak uciekałam do domu czułam, że to coś mnie goni, ale jakimś cudem wiedziałam - nie wiem skąd, ale wiedziałam, że w domu będę bezpieczna. Że cokolwiek to jest nie przekroczy progu.
Powoli się już uspokajam po tym wszystkim, co mnie dzisiaj spotkało. Jutro o siódmej rano przyjdą do mnie Monika i Ala, a potem jadą ze mną i z rodzicami na lotnisko. Już nie mogę się doczekać i jestem pewna, że nie prześpię, co najmniej połowy nocy…
Małgosia zamknęła i schowała pamiętnik. Przebrała się w pidżamę i wczołgała pod kołdrę.
Leżała w łóżku myśląc o zdarzeniach tego dnia. Spojrzała na czerwone cyferki na zegarku elektrycznym - była 01: 15. Tak jak myślała - nie mogła spać, ale nie z powodu wyjazdu za granicę, ale dlatego, że cały czas myślała o dziwnym zniknięciu Roberto.
Jeszcze rozmyślała z dwadzieścia minut i odpłynęła do krainy snów.
Ostatnio edytowany przez Melanie (2009-07-16 09:28:17)
Cześć Goście
Offline
O mroczny efekt mi chodziło
Jakieś-tam kwiatki olejem na płutnie (wiem, że niespecjalnie mi wyszły)
Okładka "Przed Świtem"
Toskania - kocham Włochy
Nasze Tatry
Cześć Goście
Offline
Mister Stycznia 2009 Mister Lutego 2009 Mister Maja 2009
Ładne rysunki
Offline
Użytkownik
Piękne ;*
Offline
łał ; D
Offline
Taka tam kobyła
- Arab
Cześć Goście
Offline
byyyczo
Offline
No ładnie
....ale to nie jest Manga....
Offline
Cześć Goście
Offline
To jest prolog do powieści Wampirza historia. Wakacje z wampirem
Proszę o szczerą opinię na temat tego fragmentu. Bardzo mi na tym zależy. Błagam!!!
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
***
- Co ty tam robisz?! – krzyknęła, ponaglając Magdę Paulina i zerknęła we wsteczne lusterko.
Ściągnęła brwi i spojrzała sobie przez ramie, kiedy zobaczyła, że w lusterku nikogo nie ma. Patrząc w ten sposób też nikogo nie zobaczyła. Zdezorientowana chwyciła klamkę i wysiadła z samochodu nie zamykając drzwi.
- Magda! – krzyknęła w mrok, rozglądając się po lesie, a jej głos odbijał się od drzew tworząc dziwne, przerażające echo. – Nie rób sobie jaj! Wychodź! – Kiedy nikt nie odpowiedział zawołała już mniej pewnym siebie głosem: - Magda…
Nagle coś się za nią poruszyło. Szybko odwróciła się przodem w stronę dźwięku, ale nic nie zobaczyła.
- Magda? – zawołała głosem niemal piszczącym ze strachu i zaczęła się cofać. Będąc już obok bagażnika swojego samochodu potknęła się o coś i upadła.
Siedząc na wilgotnym asfalcie, zamrugała i przyjrzała się temu, na czym teraz leżały jej nogi. To była Magda. Leżała bez ruchu za samochodem.
Paulina odetchnęła z ulgą, szybko zabrała nogi z przyjaciółki i przykucnęła nad nią. W powietrzu wisiał dziwny rdzawy zapach i panowała napięta i wroga atmosfera.
- Magda? Nic ci nie jest? – zapytała i złapała blondynkę za ramie przewracając z boku na plecy.
Paulina kucała w bezruchu, nie wiedząc, co się dzieje, ponieważ zobaczyła, że Magda ma otwarte oczy.
- Magda? – zapytała jeszcze raz, przeciągając samogłoski.
Dotknęła brody Magdy przewracając jej głowę tak, żeby oczy dziewczyny patrzyły na nią. Serce Pauliny zaczęło bić jak szalone i otworzyła szeroko oczy.
Szyja Magdy była poharatana, a krew płynęła z niej strumieniami.
Nad czarnowłosą dziewczyną górę wzięły emocje – zaczęła krzyczeć na całe gardło. Jak najszybciej umiała wskoczyła do samochodu i przekręciła kluczyki, ale silnik nie zapalił. Dookoła zaczęła gromadzić się mgła gęsta jak zupa mleczna.
- Zapal. Błagam, zapal… - szeptała ze łzami w oczach i po raz kolejny przekręciła kluczyki, znowu bez skutku. – Nie! Proszę! Zapal… - Po jej policzkach spłynęły łzy.
Nagle usłyszała, że drzwi samochodu ze strony kierowcy otwierają się i Paulina zamarła. Przełknęła gulę, która stanęła w jej gardle i powoli zwróciła twarz w stronę drzwi. Nic tam nie było.
Zamknęła oczy na kilka sekund, żeby się uspokoić, a kiedy je otworzyła to zraz tego pożałowała, ponieważ zobaczyła ciemną postać o złotych oczach. Mężczyzna złapał krzyczącą ze strachu Paulinę za bluzkę tuż pod nasadą gardła i wyciągnął z samochodu.
Przez łzy widziała tylko ostre śnieżnobiałe kły, a po sekundzie poczuła przeszywający ból…
Ostatnio edytowany przez Melanie (2009-09-23 15:30:53)
Cześć Goście
Offline
Użytkownik
beznadzieja....
Żartowałam!! Super, ale jakos wiekszej emocji to we mnie nie rodzi.
Ostatnio edytowany przez Nina (2009-09-23 15:00:01)
Offline
Super Świetne rysunki!
Offline
Zdolna jestem, nie?? Tak wiem, jestem beznadziejna
znowu mam doła
***
Świat za oknem spowijał już mrok, a w świetle ulicznych latarni było widać padający z nieba śnieg. Siedziałam w luźnej szarej piżamie na kanapie przed telewizorem w małym salonie mojego domu. Po raz kolejny starłam łzy z policzków wierzchem dłoni, oglądając Titanica. Właśnie w tej scenie Jack i Rose przeżywali upojną noc w samochodzie. W tym niby nie było nic smutnego czy wzruszającego, ale ja wiedziałam, co stanie się dalej i to mnie przygnębiało. Do podłogi dobijało mnie to, że takie rzeczy, piękne miłości i wzruszenia dzieją się tylko w książkach i nigdy nikogo coś takiego nie spotka. No, może kogoś tam spotka, ale nie wierzyłam, że mnie może. Zastanawiałam się po kiego licha ja oglądam ten film, choć niezbyt za nim przepadałam i wiedziałam, że potem nie będę mogła przespać ani minuty nocy. Wiedziałam, że nie powinnam oglądać takich filmów czy też czytać książek, bo później zawsze czułam się tak samo – nie chciało mi się żyć, mimo to dalej to robiłam, bo lubiłam przy tym płakać. Tak, może i byłam emocjonalną masochistką, ale co zrobić? Po prostu lubiłam się tak męczyć. To było najprzyjemniejsze cierpienie, jakie tylko mogłam sobie wyobrazić. Łzy płynęły po policzkach ciurkiem, a moja bluzka od piżamy była kompletnie mokra na biuście. Wielka rana w moim sercu ziała i krwawiła, czułam ból, który mi zadawała, a z każdą kolejną łzą, wypływającą z moich oczu powiększała się jeszcze bardziej. Przez całe życie twardo stąpałam po ziemi, ale czy nikt nie może mieć chwili słabości? Czy bycie realistą kompletnie wyklucza chory romantyzm? Pewnie tak, ale romantyczką byłam tylko w swoim domu, tylko sama i tylko po zmroku. Czy mam szansę na taką miłość? Szczerze w to wątpiłam. Mnie nigdy coś tak pięknego nie spotka. Owszem, miałam powodzenie u płci przeciwnej, ale dzisiejszym chłopakom tylko jedno w głowie. Czasem żałowałam swojej urody.
Wtedy myślałam, że jest źle, ale nie wiedziałam, co stanie się tydzień później. Nie wiedziałam, co będę musiała przeżyć. Czasem miałam ochotę rzucić się do Wisły z kamieniem uwiązanym u szyi, albo utopić w wannie, ale nigdy się na to nie odważyłam. Wiele razy byłam bliska załamania nerwowego, ale nie tak bardzo jak osiem dni później…
Ostatnio edytowany przez Melanie (2010-03-29 13:06:29)
Cześć Goście
Offline
Ala - to rysunek chyba z zeszłego roku
Okładka 2 części "Alpha & Omega" Patricii Briggs w oryginale:
Okładka w moim wykonaniu:
Krok 1.
Krok 2.
Krok 3. i efekt końcowy
Audrey Hepburn [napis oczywiście wstawiony komputerowo (przez painta)]
Ostatnio edytowany przez Melanie (2010-08-04 10:19:20)
Cześć Goście
Offline
MOJA Audrey wypadałoby dodać. Tak, ona należy DO MNIE. Dostanę ją na święta. Melanko, czy to jest ta Ala, o którą prosilam, żebyś ją ubrała? A ten wilk przypomina mi.... kota? Mi wszystko przypomina kota.
Moja zdolna bestyjka.
Offline
Ta Audrey niekoniecznie jest twoja, bo do świąt może się jeszcze czegoś nauczę i narysuję ładniejszą.
Cześć Goście
Offline
Ale póki co jest moja! <mina foha>
Offline
narysuj Justina Biebera D
Offline
że co proszę??? oO
nie zaliczam się do jego fanek. Zaliczam się wręcz do antyfanek.
Chociaż z drugiej strony mogę go/ją narysowac, a potem spalic, ale szkoda mi rysika i kartonu
Cześć Goście
Offline
Nie rób tego, Mellu! Ja go narysuję. Wiesz, jaki mam talent. Wyjdzie ładniejszy niż w rzeczywistości. Muahahaha.
Offline