Zasady
Do tego kółka może zapisać
się każdy bez wyjątku.
Postanowiłam utworzyć takie kółko
ze względu na to, że dużo osób pisze
w swojej twórczości wiersze, opowiadania itp.
Punkty
Punkty będą dodawane w dziedzinach:
- Inteligencja
- Pamięć
- Humanistyka
Liczba punktów zależy od posta.
Post ma wyglądać mniej więcej tak:
*Przychodzi*
*Siada przy stoliku*
*Wyciąga z torby/plecaka kartkę/zeszyt/laptopa(zależy od was)*
*Pisze*
*Myśli*
*Pisze*
*Napisał/-a: ... (I tutaj możecie wstawić coś waszego
wiersz, piosenkę lub kawałek opowiadania)*
*...* I tak dalej...
W zależności od tego czy coś
napiszecie dostajecie punkty:
- Za post bez swojego tekstu dostaję
po dwa punkty z w/w dziedzin
- Za post ze swoim tekstem podwajam
bądź nawet potrajam liczbę punktów
Członkowie
~Melanie
~Neillé
~Esme
~Zuzanna
~Matts
~Ola
~Sabina
~Wera
~Bartek
~Nina
~Irina
Uwaga
~ Tekst napisany w poście musi być wasz.
~ Posty możecie pisać max. raz dziennie.
Większej liczby postów jednej osoby
na dzień nie biorę pod uwagę
Inne
Od czasu do czasu będę
organizowała konkursy literacjie
Ostatnio edytowany przez Melanie (2009-09-19 18:00:49)
Cześć Goście
Offline
zapisuję się
Offline
Neillé - OK
Cześć Goście
Offline
Użytkownik
Zapisuję się
Offline
ja tez
Offline
Esme, Zuzanna - OK
Cześć Goście
Offline
*przychodzi*
*siada przy stoliku*
*wyjmuje z torby kilka kartek przypiętych do tekturki*
*wyjmuje długopis*
*myśli*
*pisze*
*Napisała:
-I co o tym sądzisz??- spytałam. Mel siedziała z oczami w słup.
- Nic. Co mam sądzić? Że Samanta zwariowała?
Bo chociaż ani razu nie padło to imię, wiedziałyśmy o kim mowa.
- Trzeba jej będzie to oddać, nie twierdzisz??- spojrzałam na nią kątem oka.
- Twierdzę. Ale co, pójdziemy do niej i powiemy „Sorki, Samanta, ale przypadkiem znalazłam twój pamiętnik i przeczytałyśmy go. Czy ty masz dobrze we łbie???”
- Nie możemy do niej iść, ośle. Ten cały Miguel zabronił jej spotkań z nami. Podrzucimy jej na schody. *
*żegna sie*
*wychodzi*
Offline
*Przychodzi*
*Siada przy stoliku*
*Wyciąga z torby laptopa*
*Pisze*
*Myśli*
*Pisze*
*Napisała:
"Dziewczyna patrzyła z przerażeniem w oczach na trzymającego ją mocno za ranię mężczyznę. W drugiej dłoni trzymał nóż wycelowany w jej serce. Uśmiechał się szeroko. Widać mordowanie sprawiało mu przyjemność.
Marco siedzący na gałęzi jednego z drzew nie maił pojęcia, co zrobić. Zainterweniować i pokazać jej swoje prawdziwe oblicze czy przyglądać się i czekać na rozwój wydarzeń?
Chłopak powoli zaczynał panikować. Nagle usłyszał głos, spokojny, niemal ironiczny głos w swojej głowie.
- Ratuj ją… Ne pozwól żeby zginęła tak jak twoi rodzice… Nie trać kolejnej osoby, którą kochasz… Wtedy byłeś słaby, a teraz jesteś silny… Tym razem uratujesz tą, którą kochasz… Ratuj ją… Ratuj… Ratuj… - Powtarzał głos, a w Marco wzbierała się żądza mordu i uratowania osoby, na której mu zależało. Żądza zalewała całe jego ciało… Cały jego umysł… Myślał tylko o jednym: „Zabić drania”.
W mężczyźnie, który stał przed Gosią widział mordercę swoich rodziców z przed setek lat.
Zeskoczył z gałęzi i ruszył w kierunku mordercy."*
*wyłącza komputer*
*zbiera swoje rzeczy*
*wychodzi*
Cześć Goście
Offline
*przychodzi ze swoim zeszytem*
*wybiera miejsce i siada*
*otwiera zeszyt*
*bierze długopis*
*pisze*
Miało być inaczej
Kwiaty miały pachnieć słońcem
Słońce miało być gorące
Jak twe serce
A twe serce
Miało do mnie bić
*zamyka zeszyt*
*wychodzi*
Offline
*Przychodzi*
*Siada przy stoliku*
*Wyciąga z torby laptopa*
*Pisze*
*Myśli*
*Pisze*
*Napisała:
"Zginę, pomyślała Małgosia wpatrując się w mężczyznę z nożem. Bała się nawet drgnąć, bo wiedziała, że on natychmiast wbije nóż w jej serce.
Nagle zobaczyła błyszczące, pulsujące nienawiścią, błękitne oczy. Postać o tych oczach podeszła do nich bezszelestnie w mgnieniu oka. Z mroku wysunęła się blada dłoń i chwyciła ramię napastnika Gosi, po czym pociągnęła go w mrok.
Gosia, mimo, że przerażona dokładnie widziała, co się dzieje.
Chłopak z niebieskimi oczami przyparł mężczyznę do drzewa, nachylił się nad nim i ustami dotknął jego karku. Dziewczyna widziała jak jej napastnik się miota i krzyczy z bólu w rękach tego drugiego mężczyzny. Patrzyła na to wszystko przerażona, a jej serce zaczęło bić jeszcze szybciej… Już wiedziała, co się dzieje."
*wyłącza komputer*
*zbiera swoje rzeczy*
*wychodzi*
Cześć Goście
Offline
Mister Stycznia 2009 Mister Lutego 2009 Mister Maja 2009
Zapisuje sie
Offline
Matts - OK
Punkty dodam trochę później
Cześć Goście
Offline
Mister Stycznia 2009 Mister Lutego 2009 Mister Maja 2009
*Przychodzi*
*Siada przy stoliku*
*Wyciąga z torbylaptopa*
*Pisze*
*Robi przerwe*
*Pisze*
*Napisał:
0.1
Nowy Rok. Genowefa wraz z Andrzejem siedzą na fotelach w pokoju dziennym. Piją małymi łyczkami szampan pozostały z poprzedniej nocy oraz oglądają teleturniej na jednym z kanałów telewizyjnych. Za oknem śnieg zaczyna padać, a pod ich szary blok podjeżdża czerwony mini ford. Z samochodu wychodzi kobieta wraz z synem. Wchodzą do klatki numer 4 i pukają do drzwi państwa Miszkiewiczów. Otwiera podekscytowany Andrzej, bo zapukała córka wraz z wnuczkiem, ktorego widzieli dwa lata temu...
*wyłacza laptop*
*wychodzi*
Offline
Ola - OK
Cześć Goście
Offline
Punkty dodane:
Zuzanna - x2
Melanie - x3
Neillé - x3
Melanie - x2
Matts - x2
Cześć Goście
Offline
*przychodzi kolejny raz z zeszytem*
*siada w tym samym miejscu co wcześniej i bez zastanowienia zaczyna pisać*
- Rozpadało się... - powiedziałeś wtedy do okna. Ale ja stałam obok.
To było tego dnia. Właśnie tego. Dzień idealny na to, co miałam zamiar zrobić. Słońce uciekło, zabierając ze sobą te głupie promyczki, zerwał się wiatr szarpiący za włosy i z nieba poleciały kropelki wody, zwane przez wszystkich deszczem. Leciały ich tysiące, a może i miliony, nie wiem dokładnie, bo komu by się chciało je liczyć. Już na pewno nie mnie.
*postanowiła później dokończyć*
*wyszła*
Offline
Użytkownik
*przychodzi*
*siada przy jesnym ze stolików w kącie sali*
*wyjmuje z torby plik kartek*
*zastanawia się*
*pisze*
Byłam dość daleko od domu i zdałam sobie sprawę z tego, że za kilka metrów będę przechodzić koło domu Forgeów.
W chwili, kiedy właśnie miałam go minąć usłyszałam, cichy z tej odległości, krzyk:
-Jak możesz?! – To był Nicki. Krzyczał łamiącym się głosem, zapewne do matki. – Nie możesz tak jej traktować! Jest dla mnie kimś ważnym! Niszczycie nam obojgu życie!!!
Stałam na chodniku i patrzyłam na drzwi frontowe pięknego, dużego domu.
Nagle otworzyły się i z budynku wyszedł Nick trzaskając drzwiami za sobą. Zanim jednak je zamknął w ciemności holu dostrzegłam jego matkę patrzącą na syna z wściekłością malującą się na młodo wyglądającej twarzy. Natomiast wyraz jego twarzy był pełen smutku i bólu.
Widać było, że chciał jak najszybciej opuścić budynek, bo nie zabrał kurtki.
Podniósł wzrok i mnie zauważył.
Patrzył na mnie ze smutkiem i dopiero po chwili dostrzegłam, że również jemu po policzkach ciekły łzy…
Podszedł bliżej i stanął kilkadziesiąt centymetrów ode mnie.
-Nicki, to nasi rodzice, a nie my. Nie możemy być od nich uzależnieni, aż do tego stopnia – powiedziałam szeptem, bo nie chciałam, żeby było słychać jak bardzo mam słaby od krzyku i płaczu głos.
-Wiem… – spojrzał mi głęboko w oczy, jak to miał w zwyczaju. Łzy przestały mu płynąć po aksamitnej skórze, albo deszcz się nasilił. – Przepraszam – głos mojego ukochanego był pełen skruchy i widać było po jego minie, że marzy o tym, żebym mu wybaczyła.
Uśmiechnęłam się delikatnie wiedząc, o co mu chodziło. Nie byłam w stanie się na niego długo gniewać.
*zbiera swoje rzeczy*
*wychodzi*
Offline
*Przychodzi*
*Siada przy stoliku*
*Wyciąga z torby zeszyt*
*Myśli*
*Pisze*
*UNKT WIDZENIA Ten to przynajmniej miał powód wersal i kontrybucję Dzięki niemu teksańscy nafciarzenadal odcinają kupony od zwycięstwalicząc że tym razem też się jakoś udaAle okupacja bez Niemców to już nie to samo Dziś niemiecki papież nawołuje do pokoju i miłości Hipisi zaś paskudnie się zestarzeli Make money and war *
* Wychodzi*
Offline
Sabina - OK
Punkty dodane:
Neillé - x2
Esme - x3
Ola - x2
Cześć Goście
Offline
*przychodzi*
*siada przy stoliku*
*wyjmuje z torby zeszty na pomysły*
*pisze*
Nagle niebieskooki odsunął swoją twarz od karku ofiary. Ręce mężczyzny, który zaatakował Gosię zwisały teraz luźno wzdłuż ciała. Chłopak odsunął się od niego, a bezwładne ciało opadło szeleszcząc na ściółkę leśną. Mężczyzna nie oddychał… Nie żył…
Kiedy ciemna postać z pulsującymi nienawiścią i głodem, błękitnymi oczami zaczął bezszelestnie sunąć w kierunku dziewczyny pomyślała, że to już koniec, że zaraz umrze. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa i nie mogła się ruszyć z miejsca.
Twarz chłopaka zalała srebrna poświata księżyca, a Gosia myślała, że zaraz padnie z niedotlenienia mózgu. Z mroku lasu wyłoniła się piękna sylwetka Marco. Gdy delikatnie złapał jej delikatną dłoń i otworzył usta mówiąc „Nie bój się” Gosi ukazały się ostre, śnieżnobiałe kły. Były tak długie, że chłopak aż ranił sobie nimi idealne wargi.
*dokończę później - myśli*
*zbiera się*
*wychodzi*
Cześć Goście
Offline
*dzisiaj przychodzi z laptopem*
*otwiera nowy plik*
*przepisuje to co zaczęła*
*kontynuuje*
Teraz żaden głupi deszcz mnie nie obchodził, chociaż właściwie z jednej strony miał dla mnie jakieś znaczenie. Przypominał mi moje łzy wylewane nocami w poduszkę, właśnie przez ciebie. A ty tak spokojnie stwierdziłeś, że się rozpadało. Nic szczególnego, zupełnie tak, jakbyś stwierdzał, że płaczę. Bo co obchodziły cię moje uczucia?
- Tak, pada. I mam nadzieję, że nie przestanie - odpowiedziałam z lekką złością.
On popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Miałam już coś dodać, ale ugryzłam się w język. Niech nic nie podejrzewa.
I zupełnie nie wiem też, po co on otworzył okno. Było mu aż tak gorąco? Do pokoju dostał się zapach deszczu, taki świeży i delikatny. Poczułam, że ten aromat obejmuje mnie całą i każdy mebel po kolei, swoim szerokim ramieniem, powoli przenikając do środka. Czyli jeszcze przed tym, zostałam nasączona wonią deszczu. Deszczu, który tak gwałtownie rozbijał się o ziemię i inne rzeczy na niezliczoną ilość kawałeczków, które potem bezpowrotnie się rozpraszały. Moje łzy też zatapiały się zawsze w mojej ulubionej niebieskiej poduszce, a czasem też w kołdrze, czy chusteczkach. Rzadziej w podłodze.
*zapisuje i zamyka plik*
*włącza laptopa i wychodzi*
Offline
*przychodzi*
*siada przy stoliku*
*wyjmuje z torby zeszyt na pomysły*
*tamtego narazie kończyć nie będę - myśli. - Teraz zaczynam inny fragment*
*pisze*
Drzwi otworzyła Caterina.
- Jest Gosia? - zapytał kurczowo ściskając w dłoni pasek zielonej torby
Caterina spojrzała na niego z niedowierzaniem, a potem ze złością.
- Nie ma! – uniosła głos, ale słychać było, że chce się opanować. – Wróciła do Polski! Coś ty jej zrobił?! – Jej nerwy puściły.
- Nic jej… - Wypowiedź chłopaka przerwał mocny policzek. Uderzenie było tak silne, że aż odrzuciło go do tyłu. Wyprostował głowę i ponownie spojrzał na Caterinę pocierając zaczerwieniony, obolały policzek. Dłonie blondynki były zaciśnięte w pięści. Patrzyła na niego z odrzucającym wstrętem i wrogością w oczach, a jej usta tworzyły wąską linię. Wszystkie mięśnie miała mocno naprężone i gotowe, żeby uderzyć go ponownie, ale tym razem już nie otwartą dłonią tylko pięścią…
Caterina, żeby się opanować chwyciła brzeg drzwi niemal rysując lakier długimi, ostrymi paznokciami.
- Żegnam Pana! – rzuciła na dowidzenia i trzasnęła drzwiami z mocnym hukiem. Siła uderzenia była tak wielka, że włosy Marco rozwiał powiew zimnego wiatru z wnętrza domu. Po kilku sekundach usłyszał przeskakiwanie zamków. Widać było, że dziewczyna nie życzy sobie więcej jego odwiedzin.
*dokończę później - myśli*
*zbiera się*
*wychodzi*
Cześć Goście
Offline
Punkty Dodane:
Melanie - x3
Neillé - x3
Melanie - x3
Cześć Goście
Offline
Mel, można sie wypisać? jak tak, to moglabys mnie usunac z listy członków??
Mel@: Jeśli tego chcesz to OK
Offline
*przychodzi*
*siada przy stoliku*
*wyjmuje z torby zeszyt na pomysły*
*tamtego narazie kończyć nie będę - myśli. - Teraz zaczynam inny fragment*
*pisze*
Oddalił się od domu i wsiadł do swojego samochodu stojącego za rogiem. Było już całkowicie ciemno, a na ulice padało tylko sztuczne światło latarni. Chłopak nigdy nie naruszał cudzej prywatności, ale teraz sytuacja tego wymagała. Rozsunął zamek błyskawiczny zielonej torby Gosi, a kiedy wsunął do niej rękę pierwszą rzeczą, na jaką trafiła była jakaś tektura. Bez zastanowienia wyciągnął ją. Był to prowizoryczny szkicownik.
Marco zaczął przewracać kartki. Zobaczył kilka rysunków włoskich krajobrazów, portret Cateriny i Fabio, jeszcze kilka innych szkiców. W końcu zaczął kartkować tylko prawe dolne rogi w poszukiwaniu najświeższej daty. Znalazł! Przewrócił wszystkie kartki przypięte do tektury z wyjątkiem ostatniej. Rysunek idealnie przedstawiał jego portret. Każdy szczegół, każdy detal w jego twarzy był idealnie narysowany na kartce papieru. Czuł się jakby patrzył w lustro…
Odrzucił torbę i szkicownik na siedzenie pasażera. Nie mógł już na to patrzeć… Miał już tego dosyć. Jak mógł dopuścić, do tego, że ona uciekła? Jak to się stało, że w tedy w lesie przestał nad sobą panować i górę wzięły emocje? NO JAK?!
Miał już dość…
Osunął głowę na kierownicę, a po jego policzkach spłynęły łzy.
*dokończę później - myśli*
*zbiera się*
*wychodzi*
Cześć Goście
Offline
Użytkownik
Zapisuje się.....
Offline
Wera, Bartek - OK
Cześć Goście
Offline