-Nooooo. I tanio. Z taką gromadą, to ja nie mam szansy przeżyć do poerwszego... Piwiedzmy.
*chichoce*
*przyczłapuje kelner*
-Dzięki, ludzik. Nie, nie dam napiwku. Zostaw to, i spadaj.
*odbiera lody*
*rozdaje*

-Nie muszę być miła. I tak nikt mnie nie chce. Kto pokocha samotną matkę??
*krzywi sie*

*mruży oczy*
-Wiesz co, niepotrzebie cie ze soba brałam. Teraz mi bedziesz robić wyrzuty?? Sorki, podziękuję.

- Nie wiem. Obiecałam im nagrody, a siedzenie przed TV to nagroda raczej nie jest.
*wyskrzybuje lody z dna pucharka*
- Czarek, jedz, bo ci sie roztopi. Zupa lodowa jest niesmaczna.

-Tak chce. Ja płace, czy ty??
*wyjmuje potrfel z torby*
*kładzie forse pod menu*
-Dziecioki, idziemy. Potem może przyjdziemy do cioci Meli.

-Potwierdzam. Tylko znajdź im jakieś zajęcie, a nie TV.
-To my już spadamy, bo widze, że niektórzy tu zaraz usna na stojaco. Do zoba Meluś.
*wychodzą*

*przychodzi*
*szuka Kornela*
*sioada obok niego*
-Jestem. Co bierzemy??
*ogląda menu*

-To samo.
*zamawia*
- Jak ci sie podoba na MC??
*podpiera brode splecionymi dłońmi*

Tak,  w maju był rok. W moim pamiętniku jest co do tego odpowiedni wpis.

*je ciastko*
- No na serio dobre.
-CO ci sie tutaj najbardziej podoba??

*rumieni sie*
- Eeeee... dzięki...

- Tak, colę.
*odstyaiwa na tacę pusty kubek po kawie*

-Są w żłobku. Nie cierpię ich tm zostawiać, ale mam strasznie dużo pracy.
*odbiera zamówienie*

-OK.
*pije cole*
- To  chyba po nie skoczę co?? Idziesz ze mną, czy tak jak wcześniej, umawiamy sie w danym miejscu??

-OK.
-W rejonie wschodnim jest żłobek..
*wychodzą*